niedziela, 23 grudnia 2012

wegetarianizm


Na wstępie powiem:
Tak jestem wegetarianką; z wyboru.
Dodam że jeszcze rok temu, nie wyobrażałam sobie nie jeść mięsa a wegetarianie byli dla mnie conajmniej dziwni.
Oczywiście uważam że to każdego sprawa co je, lub nie je ale jak to..." kebab bez mięsa?" -tak myślałam.
Teraz sobie nie wyobrażam zjeść cokolwiek mięsnego...

Nie będę opisywać dlaczego, po prostu, raz się zraziłam do mięsa i powiedziałam w domu że mięsa więcej nie tknę.
Dodałam : możecie mówić/myśleć co chcecie ja zdania nie zmienię.
O dziwo ,wszyscy to zaakceptowali, na zakupach zawsze idę do "swojego" działu z produktami sojowymi.
Mąż już czasem żartem nazywa mnie "ty kotleciku sojowy" lub "paszteciku z soczewicy" :)
I żartuje na widok półki w naszej lodówce zapchanej produktami sojowymi czy paprykarzem warzywnym .

Jeśli jesteście w tej grupie co dziwią się "to co ty właściwie jesz?","nie masz negatywnych objawów?","a nie boisz się anemii?" itp już odpowiadam na najczęściej zadawane pytania :

1."Co ty właściwie jesz?"

Zastępuje głównie soją, gdyż jest bogata w białko.
Dużo ludzi na sam dźwięk "soja" jest zniesmaczonych.
Na początku też smak wydawał mi się specyficzny;-)
Jest tyle rodzajów produktów sojowych że jak zobaczyłam byłam oszołomiona!
Paszteciki sojowe:naturalne,z pomidorami, pieczarkami, papryką, boczniakami.
Paprykarz warzywny, meksykański, z kaszą jaglaną...
Kotleciki sojowe, gulasz sojowy, flaczki(?) sojowe, kebab wegetariański,parówki sojowe,polędwica sojowa !
Uff!;-)
Firma sante oraz orico ma wiele produktów wege każdy znajdzie coś dla siebie!
Nie mam negatywnych objawów, czuję się bardzo dobrze, nie chodzę głodna, nie mdleję na ulicy.
Klucz to mądra dieta, a nie kanapki z serem pięć razy dziennie ;-)
Soja i szpinak to nasi przyjaciele! anemia tylko czeka aby uderzyć! Chociaż znam wiele osób które jedzą mięso a i tak mają anemię... więc widać reguły nie ma.

 2."Co z gotowaniem? czy twój mąż też nie je mięsa?"
Częściowo ;) jesli robię wywar to warzywny.
Na drugie danie(dla męża) zawszę robię "mięsny zapas" np po kilka kotlecików mielonych, schabowych, piersi itp i mrożę:) I jak robię obiad( jeśli się zdarza że obydwoje jesteśmy w domu) to się pytam co dziś sobie życzy.
Ziemniaczki/kaszę/ryż/makaron i surówkę i tak jemy tą samą, ja tylko sobie robię coś innego niż mięsko do obiadku.
Jak już pisałam, na zakupach on wrzuca do koszyka "swoje" mięska, a ja "swoje" produkty sojowe".
Przytoczę słowa: "ja muszę jeść mięcho!co ja jestem królik?"
Wiadomo chłop ;-)

3."Nie przeszkadza Ci że ktoś je przy tobie kotleta?"
Pewnie że nie :)
Tak jak wszyscy zaakceptowali moje przejście na wegetarianizm, tak ja akceptuję to co inni jedzą.
Zrobić mięsny obiad mogę, o ile nikt nie będzie mnie zmuszał do jedzenia ...
Nie lubię gdy ktoś na siłę kogoś zmusza do jedzenia czegoś, i nie potrafi zaakceptować decyzji o tym czego ktoś nie lubi lub nie chce jeść.
"Jedynie" co to musiałam kupić swoją patelnię, bo wydawało mi się ze te już są przesiąknięte zapachem mięsnym ;-)
wydaje mi się że każdy wege ma swoje paranoje....

4."Jesz ryby?"
Za rybami ogólnie nie przepadałam nigdy.
Nawet na wigilię nie jadłam karpia, tylko coś innego.
Moja odpowiedź więc brzmi : nie :)


 

W sumie to są te pytania które najczęściej słyszę.
A wy znacie wegatarianina lub wegana? a może sami jesteście roślinożercami?
Jakie macie zdanie na temat takich przekonań?

Pozdrawiam i buziaki :*

PS. Wczoraj robiłam pasztecik z czerwonej soczewicy. Wyszedł przepyszny :D




1 komentarz: